Trzeźwi, Odpowiedzialni, Radośni. Pod takim hasłem organizowaliśmy to wydarzenie i spotkaliśmy się w „Hali Stulecia”
Zlot, który zjednoczył Region AA Dolnośląski – to pierwsza myśl, jaka mi się nasunęła, kiedy zaproponowano mi napisanie najważniejszych wspomnień i podzielenia się doświadczeniem związanych ze Zlotem.
Zlot z okazji 35 – lecia AA nie wyglądałby tak, gdyby nie za angażowanie w jego organizację ponad 200 osób ze wszystkich intergrup w regionie, które wzięły na siebie odpowiedzialność i poświęcały swój czas przyjeżdżając na spotkania organizacyjne z odległych miejscowości Dolnego Śląska.
Jeżeli dziś mówię o 1 Tradycji: „Nasze wspólne dobro …”, to właśnie za przykład podaje organizację tego Zlotu.
Pamiętam trudne rozmowy z Radą Powierników i z dyrektorem BSK, kiedy zostały przedstawione planowane koszty Zlotu i uśmiech naszego księgowego, kiedy zlot został rozliczony i przekazana została nadwyżka finansowa.
Co szczególnie utkwiło mi w pamięci?
Otwarcie Zlotu i pierwsze wzruszenia, szczególne przy przekazywaniu przez Irenę H. z Akron polskiemu AA oryginału Wielkiej Księgi AA z 1939 roku.
W trakcie zlotu wiele mityngów tematycznych, związanych bezpośrednio z programem AA, dyskoteka na kilka tysięcy osób, a obok koncert, pokaz z grającą fontanną.
Zlot, to nie tylko sprawy organizacyjne, to przede wszystkim osoby biorące w nim udział, które czują, przeżywają wydarzenia i takimi doświadczeniami też chce się podzielić.
Po zakończonym Zlocie, kiedy już wszyscy wyszli, siedziałem sobie sam w pokoju dla służb i wsłuchiwałem się w ciszę. Ciszę, która płynęła z pustej już Hali Stulecia i ciszę, która była w moim sercu. Przeżywałem wtedy chwilę szczęścia, czułem się wtedy szczęśliwym człowiekiem. Bóg przychodzi w ciszy.
Na zakończenie Zlotu, kiedy w trójkę chodziliśmy po hali, dawaliśmy możliwość wypowiedzenia się jego uczestnikom. Podszedłem do chłopca, miał 12 lat – jak pamiętam, mój imiennik, Krzyś. Uważam, że to nie przypadek, iż miał na imię tak samo jak ja i pamiętam jego wypowiedź, która żyje we mnie do dziś.
„Tato, ja jestem tutaj, Ciebie tu nie ma, chciałbym, żebyś tu był. Wrócę do domu, a Ty będziesz pijany”. I wykrzyczane przez łzy – „mimo to, kocham Ciebie tato”. Przytuliliśmy się i popłakaliśmy razem. Dla mnie to była szczególna wypowiedz, bo występowałem tam w podwójnej roli. Roli Krzysia i pijanego kiedyś taty. Moje łzy wtedy były łzami szczęścia, że moje córki nie muszą już z lękiem czekać na mój powrót do domu.
Moje szczególne przeżycia, których bym nie doświadczył, gdybym nie angażował się w służby AA. Warto było służyć
Do zobaczenia na Zlocie w Poznaniu